Złoty relacyjny Graal 
Bo jak tu zaufać mężczyźnie 
Kiedy przez tyle pokoleń w  rodzie 
Uciski, zniewola, nieuszanowanie 
Tego co święte
 
Kobiecości, żeńskosci
Świętego sacrum łona
Ona dziś obudowana murem wokół serca
Murem lęku i strachu za te wszystkie Babki
I Pra babki które nie mogły o sobie
Samostanowić
 
W najmniejszych sprawach
Żyjąca w ekonomicznym dostatku a jednak w
Chronicznym braku poczucia bezpieczeństwa
Bo z tęsknota za budowaniem silnych więzi
Bo Kobieta w umyśle umęczona
 
Tęskni za pełnym sensorycznym czuciem
Swojego ciała
Instynktów
Przepływających prądów jej uczuć, emocji
Wolnością puszczenia się w intuicyjne falowanie
Wtedy ten jej cały układ hormonalny ją żywi
Mogąc oddać się przyjemności tańca życia
Lecz aby wrócić do tego
 
Aby już oddać to męskie zabezpieczanie
Opiekę nad samą sobą, potrzebny jest
Świadomy, obecny mężczyzna
Który potrafi trzymać ramy
Na którym można się oprzeć cała
O jego silne ramiona
 
Mogąc go już podziwiać w jego niewzruszeniu
I miłości na jej
Zmienność
Mogąc pozwolić sobie się już w tym rozpuścić
W ekstatycznym zaufaniu
Jego sile zrozumienia bez presji
Jego nieustraszonymi mocami
 
Rozpusczajacymi jej demony
samą jego,
Pełnią obecności, która zwalnia ją z męskiego
Robiac miejsce miejsce na to,
Na co tak długo czekała
Ciesząc się z tego pojednania w sobie
Odkrywając siebie, we wspólnym
 
Razem