To co ciężkie i trudne, bolesne 
działa w imię naszego uwolnienia. 
Tam gdzie komfort i wygoda tam brak potrzeby zmiany, ruchu determinacji wyjścia z trudnej sytuacji. 
Skoro mi dobrze, wygodnie, to po co coś zmieniać? 

Dopiero jak zacznie się nam konkretnie sypać, ruszamy cztery litery, bo niewygoda, ból
i cierpenienie, najlepiej o wysokim natężeniu są skutecznym determinantem do zmian.
Trudny rodzic działa w imię rozwiązania naszego „problemu”.

Jaki by nie był, kiedy popatrzymy na niego z perspektywy lat, dostrzeżemy, że dzięki niemu nauczyliśmy się sięgać po zasoby, do których nie mieliśmy wcześniej świadomie dostępu.
Jeśli jeszcze tego nie dostrzegamy, wszystko przed nami.

Wszechświat, życie „sprowadzając” na nas trudności, podkładając nam przysłowiowe kłody pod nogi, działa w duchu, intencji wyzwolenia, uwolnienia nas od traumy, tematu-utknięcia w określonej dynamice, w której najczęściej wybrzmiewa brak lekkości, obfitości, zamiast tego dominuje ciężar i zastój.

Czy to w zakresie finansów
czy to relacji
zdrowia
Gdzie nie patrzymy?
Gdzie boimy się zajrzeć
Na jaką historię, tajemnicę, który temat
Co odpychamy, wykluczamy to paradoksalnie rośnie, stając się jeszcze większe, często uniemożliwiając czy utrudniając codzienne funkcjonowanie.

Gdzie tu rozwiązanie?
Rozwiązaniem jest gotowość, by popatrzeć tam,
gdzie trudno spojrzeć. Na to czego tak skrzętnie unikamy. Gotowość determinuje ruch do zmiany, uświadamiając i biorąc za to odpowiedzialność, często oddając przy tym to, co nie nasze.
Wtedy możemy zacząć proces wychodzenia z uwikłania. Wtedy często możemy zacząć siegac po nowe zasoby, z których do tej pory nie byliśmy gotów czerpać, będąc tak bardzo w służbie miłości i głębokiej lojalności, uwikłani w trudną historię kogoś z rodziny, systemu, przodków.

Twój ruch.