Pokarm
Bierno pasywnej agresywnej przemocy
Nie złoszczę się bo nie mogę
Ale za to zaraz wbije ci taką szpile
Że popamiętasz
Uszczypliwość
Zgorzknienie
Ironia sarkazm
Pogarda
Ból gardła niewypowiedzianego.
To łkanie bólu duszy
W niewypowiadaniu
Wykrzyczeniu tego co na prawdę czuję
Przeempatyzowanie
Relacyjna poprawność polityczna
Muszę być miły, miła..
Taki pozornie ciepły milusi bez wyrazu
Uczesany
Grzeczna dziewczynka
Dostosuję się..
A potem będę mieć pretensje że nie dostałem tego Czego chcę i będę rozczarowany
Brakiem spełnionych oczekiwań
Że wszystko mi się przecież należy
Pod skórą nieuświadomiony turbo bunt
Wystarczy Iskra i bum
Nie zezłoszczę się gdyż jestem ponadto
Jestem zbyt świadomy, oświecony aby się zezłościć
Przecież znam różne techniki radzenie sobie
Ze złością!
Po drugie nie wolno być agresywnym
Trzeba być miłym bo złość to zło
Tata się złościł, to ja nie będę
Mama się złościła, non stop była wkur**ona
Lecz nie wyrażała tego wprost
Często w ogóle nic nie mówiła
Albo była nadpobudliwie rozgadana
Takie radzenie sobie w domu z napięciem
Przecież nie jestem i nigdy nie będę taki jak
Ona i On
Bo ja lepszy, lepsza od Ciebie Mamo-Tato
I hop, stajemy się dokładnie tacy sami jak oni
I efekt tego taki, że
Skutkiem odrzucenia rodzica jest często usilne Nieświadome dążenie do jego naśladowania!
„Stworzę doskonały przeciw program
Znacznie lepszej rzeczywistości
Bo bez zła na świecie”
Cudowny pełny iluzji, świat równoległy
Przepasany miłosną tęczą pluszowych
Pełnych magicznego brokatu
Słodkich bąków jednorożca
A tu oto cicho łka w oddali to:
-Zaniechanie
Unieważnię swój cień
Wyłyżeczkuję swój gniew
Zamrożenie na pełnej
A co za tym idzie dostęp
Do swoich zdrowych pokładów sprawczych jakości
Które tylko czekają by się odpalić
Zamrożone!
Stanowienia o swoich granicach
Dysponowania siłą i mocą
Mając świadomość gdzie się kończę
I gdzie zaczynam
Rezonans
Często związany z kompulsywną ochroną zwierząt i
Przewrażliwienia nadwrażliwości na
Cierpienie innych ludzi
Którego nie potrafię wytrzymać
Walka ze złem
Jako podświadoma forma radzenia sobie
Z tym trudnym we mnie
Tej samotnej dziewczynki skulonej w kącie pokoju
Ściskającej w samotności misia i ten żal
Tego samotnego chłopca zostawianego u dziadków
Potrzebującego czułości obecności mamy
Walka i bunt
A pod spodem projekcja przemocy domowej
Agresji Ojca i
Postanowienia, że nie będę taki jak Ty
Często nieświadome pokłosie wegetarianizmu, weganizmu, podświadomego wyparcia agresji
Pod spodem znowu:
„Ja lepszy, ty gorszy”, „ty zabijasz ja nie”
I ta wojna w sobie pod płaszczykiem pokoju,
a w środku aż buzuje:
Wkurw że
Nie mogę odpuścić
Zacietrzewienie
Oficjalny brak zgody na moją
Agresję w sobie
Ale chętnie zaprojektuje ją na Ciebie!
Biernie!
Nie biorąc za nią odpowiedzialności
Bo ja niewinny niewinna
Tymczasem gniew złość wściekłość prócz radości
Jest głębokim nośnikiem życia
Sił życia, bez których nie bylibyśmy
W stanie się urodzić
To kontakt z naszym cieniem
Który pozwala wyjść z roli ofiary
Tak jak życiu potrzebna jest śmierć
By zabrała to co zbędne
By mogło pojawić się nowe
Życie
Gdzie najpierw trzeba coś zakończyć
By mogło pojawić się nowe
Zgadzając się na swój gniew
To dać wyraz i pokłon
Głębokiego samostanowienia i zgody na to
Jakie to było trudne u mnie
Zgadzając się na ten ból i cierpienie w środku
Docierając pod spodem do smutku
I tego co ciężkie zebrane i nagromadzone latami
Gdzie po chwili przychodzi ulga
Gdzie już może być lżej
Bo to w końcu wyrażone
Zgadzając się na gniew w sobie
Zgadzam się na swoją radość
Będąc wiernym, wierną swoim potrzebom
Gdzie czuję czego potrzebuję
Będąc w prawdzie ze sobą
Odpuszczając iluzję
Odczuwając nieznośną lekkość bytu!
Bo mam prawo!
Bo to czego potrzebuję jest ważne
Bo jestem i czuję się ważny, ważna
I już nie wrzucam tego pod dywan
Bo jestem w prawdzie!
Ale dopiero kiedy znajdę w sobie odwagę
By stanąć do tego
Jako ten mały przy Tobie Tato!
Jak ta mała przy Tobie Mamo!