Kurczy się pod skorupą zimnego pancerza 
Zmrożone w osierdziu niemiłosierne 
Gdzie ciężar trud i znoje to norma 

Tu głowa to priorytet 
Ona trzyma wszystko -parytet dóbr 
Tu smutek chce się przedrzeć na zewnątrz 
Ale nic z tego -wytrzymam. 

Ktoś kiedyś zawiódł zranił trauma trzyma
Jaskółki zmian przelatują ale się nie imam
Za dużo lęku i strachu w posadach
Zmian nienawidzę

Toż to marazm ale udaję że się nie wstydzę
Dno i kryzys to dobry moment na krok
Do wyjścia z mroku
Tu odwaga i gotowość wspiera
Będzie afera

Inne życie czeka za rogiem
Gdy się odważę złapać świat za jaja
Zdrowienie to droga pełna bólu
Nie usłana różami
Lecz receptą na cierpienie w pełni
Jest jego unikanie

Bo wtedy stan zapalenia zęba
Może trwać i całe życie dość skrycie
Nie rzadko z pokolenia na pokolenie
Z miłości lojalności by przynależeć
Czy jestem w stanie przerwać ten ciąg zdarzeń

Wkurzyć się stanąć za sobą
Może nawet sięgnąć marzeń
Tego „Słonia” można zjeść tylko po kawałku
Co będzie Twoim pierwszym krokiem
Co bieg Twojej historii zmieni

Tu słońce, radość życia świeci
Lekkość wiatru onieśmiela
Można nie wyjść z zachwytu więc uważaj
Przemyśl to jeszcze dwa razy
Wszak powodów by odwlec ten stan
Jest wszechmiar bez liku!